Bruksela na weekend to świetny pomysł. Mimo, że nie należy do najtańszych miast w Europie, to w całkiem przystępnych cenach można znaleźć nocleg, zjeść i poruszać się komunikacją miejską. Bilety lotnicze są również niedrogie.
Najtańsze loty do Brukseli Zavetem są z Berlina Schonefelde. Bilet można kupić w liniach lotniczych Ryanaiar już za niecałe 6 euro w jedną stronę. My trochę przepłaciliśmy bo daliśmy niecałe 20 euro w obie strony. Lot trwa ok. 1.5 godziny a lotnisko jest dobrze skomunikowane z miastem.
Komunikacja i nocleg
Do centrum jechaliśmy autobusem linii d’ljin nr 272, który odjeżdżają z poziomu 0 na przystanku autobusowym. Na lotnisku ta linia niestety nie posiada swoich biletomatów. Bilety kupiliśmy u kierowcy za 3 euro i była to najtańsza opcja dojazdu do centrum czyli do Noord Station. Z okolicy naszej miejscówki czas dojazdu wyniósł ok 50 minut. Autobusy te kursują również w weekendy co godzinę.
Inna możliwość to autobus tej samej linii tylko pośpieszny nr 471. Inną droższą alternatywą jest autobus nr 12 i 21 odjeżdżający z tego samego miejsca. Bilety można kupić w biletomatach znajdujących się na tym samym poziomie tuż przy wyjściu lub na samym przystanku. Koszt to 4.5 euro w jedną stronę, natomiast bilet kupiony u kierowcy jest droższy.
Rezerwację trzech noclegów mieliśmy w hostelu Jacques Brel Youth Host położonym w centrum Brukseli. Za noc płaciliśmy ok. 94 zł od osoby za trzyosobowy pokój z łazienką, śniadaniem w formie bufetu i bezpłatnym wifi. Na dziedzińcu tego hostelu organizowane są różne imprezy np koncerty.
Świetna lokalizacja umożliwiła poruszanie się na pieszo bez konieczności codziennego kupowania biletów komunikacji miejskiej. Planując jeden dzień na zwiedzenie atrakcji oddalonych od centrum, można zakupić bilet całodobowy, który obejmuje metro, autobusy i tramwaje podziemne. Koszt to 6 euro. Niestety nie dojedziemy na nim na lotnisko.
Koniecznie spróbuj
Pod względem kulinarnym Bruksela potrafi sprostać najbardziej wybrednym gustom. Jednak ja chciałam spróbować to z czego jest najbardziej znana z niepowtarzalnych frytek. Jak się okazało, wcale nie znajdują się na każdym rogu, jak opisywano to w przewodniku. Gdy już znaleźliśmy te, które najbardziej nam smakowały, znajdujące się blisko Grand Place, wielokrotnie tam wracaliśmy. Dodatkowo podawane w zestawach za kilka euro.
Gofry to kolejna specjalność Brukseli. Różnią się one nieco od naszych „krajowych”. Są słodsze a ciasta jest bardziej biszkoptowe. Aby poczuć ich niepowtarzalny smak najlepiej spróbować bez dodatków lub z gorzką czekoladą dzięki, której nie jest tak mocno słodki.
Jeśli lubisz czekoladę to Bruksela jest tym miejscem, które powinieneś/powinnaś odwiedzić. Śmiało można powiedzieć, że to miasto czekoladą płynie a jej zapach i innych słodkości rozchodzi się ulicami miasta. Chocolaterie są na każdym kroku a wybór pralinek przyprawia o zawrót głowy. Można je kupować na sztuki lub w gotowych, eleganckich opakowaniach.
Bruksela jest piwnym sercem Belgii. Jego rodzajów, barw, aromatów jest tak wiele, że nie sposób ich wymienić, tak jak miejsc, w których jest serwowane. Miłośników tego szlachetnego trunku widać na każdym kroku, przesiadujących w klimatycznych lokalach, pubach i restauracjach.
Z kolei jeśli lubisz śniadania na słodko to idealnym do tego będzie Speculoos. To rodzaj pasty o konsystencji masła orzechowego o smaku ciasteczek. Sprzedawany w słoiczkach może okazać się fajną, słodką pamiątką lub prezentem dla najbliższych.
Dziękuję, że odwiedziłeś/odwiedziłaś moją stronę. Jeżeli spodobał ci się mój wpis lub informacje w nim zawarte okazały się przydatne, proszę polub moją stronę. Zapraszam również do innych moich wpisów o Brukseli, gdzie opisuję zwiedzanie tego miasta w ciągu trzech dni. W części I i części II opisałam najpiękniejsze miejsca w Brukseli, także te mniej znane oraz fotorelację ze szlaku komiksowych murali część I i część II, z których słynie to niesamowite miasto.
Sam od dłuższego czasu myśle o Brukseli. Połączenie Ryanair z Berlina to całkiem fajna opcja 😉
Zdecydowanie 🙂
Wiesz, jak zachęcić do wyjazdu. Mój ulubiony sposób zwiedzania to zwiedzanie od strony kulinarnej. I architektury oczywiście, ale obowiązkowo z kubkiem kawy 😉 To niekulturalne promować własny wpis na czymś blogu, więc bez linku wspomnę tylko, że jesienią zeszłego roku podobnie opisałam Madryt.
Dziękuję za pozytywne słowa. Chętnie przeczytam Twój wpis tym bardziej, że jeszcze nie byłam w Madrycie.