Zwiedzanie Brukseli w trzy dni. Stolica Belgii nie jest dużym miastem. Większość ciekawych miejsc jest zlokalizowana blisko siebie, więc spokojnie można tam dojść pieszo.
W pierwszej kolejności poszliśmy do Dzielnicy Europejskiej. Po drodze przechodziliśmy przez piękny XIX-wieczny Park Maria Luiza ze stawem – jednym z sześciu, które pozostały z 48 w tym mieście. Za nim ukazują się nam ładne secesyjne kamieniczki, które powoli wypierane są przez monumentalne budynki ze szkła, stali i betonu. Mieszczą się w nich między innymi siedziby Rady Europy i Komisji Europejskiej.
Ciekawym pomysłem na sprawne zwiedzenie okolicy jest przejażdżka rowerem. Dostępne są tutaj szerokie ścieżki rowerowe oraz rozległy Parc du Cinquantenaire (Park Pięćdziesięciolecia) z łukiem triumfalnym. Zbudowany on został na obchody pięćdziesiątej rocznicy niepodległości Belgii. Dzisiaj widać, że jest to dla Brukselczyków jedno z ulubionych miejsc spędzania wolnego czasu.
W parku z inicjatywy króla Leopolda II wzniesiono w 1905 r. potrójny łuk triumfalny, na szczycie którego umieszczono postać kobiety trzymającej flagę. To personifikacja Brabancji – krainy historycznej obejmującej część Belgii i Holandii. Na terenie parku znajduje się liczne obiekty małej architektury jak Tour Beyaert przypominający średniowieczną wieżę, który zbudowany został z okazji światowej wystawy w 1897 r.
Dalej kierujemy się w stronę centrum. Mijamy założony w XIX wieku Park Leopolda w pobliżu, którego znajduje się charakterystyczny budynek ze szklaną kopułą. To siedziba Parlamentu Europejskiego. W miarę jak podążamy Rue Van Maerlant słońce powoli zachodzi pozostawiając po sobie jaskrawą łunę.
Zbliżamy się do XVIII-wiecznego Parku Brukselskiego, gdzie z jednej strony jest XIX-wieczny neoklasycystyczny Pałac Narodów mieszczący w swoich murach siedzibę parlamentu europejskiego a z drugiej strony XIX-wieczny Pałac Królewski.
Ten drugi to oficjalna rezydencja królewska. Została on zbudowany po części w miejscu, gdzie wcześniej znajdował się średniowieczny zamek Coudenberg. Park Brukselski to jedno z wielu miejsc, gdzie organizowane są różne imprezy i koncerty, na które przybywają całe rzesze chętnych. Jednak my idziemy dalej na słynny Grand Place – cel wszystkich turystów. Numer jeden w Brukseli. Dla mnie osobiście jest to najładniejszy Rynek jaki widziałam.
Plac otoczony jest z trzech stron barokowymi domami cechowymi. Natomiast czwartą stronę zdobi gotycka fasada ratusza. Swą historią plac sięga około XI w. kiedy handlowano tu takimi produktami jak czosnek, cebula czy orzechy. Swoje stragany mieli tu wytwórcy namiotów i nabiału. Dwieście lat później powstały tu sukiennice.
Pięć lat po tym, jak armia francuska w 1685 r doszczętnie zniszczyła plac, powstał nowy bardziej okazalszy. Od początku obowiązywały szczegółowe wytyczne co do wysokości domów czy liczby okien. Dzięki temu wszystkie budynki stanowiły harmonijną całość. Obecnie Grand Place jest sercem miasta. Niezależnie od pory dnia i nocy tętni życiem. Panuje tu niesamowita atmosfera. Mieszkańcy i turyści chętnie spędzają tutaj wolny czas. Siadają bezpośrednio na wyślizganym bruku i rozmawiają popijając wino lub piwo. Podczas trzydniowego pobytu w Brukseli każdego dnia odwiedzaliśmy Grand Place. Podświetlony nocą stanowi prawdziwą rozkosz dla oka.
Zapraszam na dalszy ciąg zwiedzania Brukseli (część II), gdzie podążam szlakiem belgijskich komiksów. Dzięki temu mogłam odkryć niesamowite mniej znane miejsca.
Dziękuję, że odwiedziłeś/odwiedziłaś moją stronę. Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, proszę polub moją stronę.